Shoppingtime {Istanbul}

// //

Jak może zauważylście ukazywały sie do tej pory wszystkie posty po niemiecku, ale ze względu na dużą liczbę czytelników z Polski i z Turcji, postanowiłyśmy wraz z Denise pisać w poszczególne dni (ja w Poniedziałki a Denise w Środy)  w naszych językach ojczystch. Muszę przyznać, że bardzo się cieszę z tego powodu ponieważ poza domem nie mam tak naprawdę możliwości rozmawiania czy też pisania po polsku-taka mała przerwa od ciągłego komunikownia po niemiecku naprawdę mi się przyda:)

Nie zapomnijcie jednak że wszystkie do tej pory ukazane posty możecie przetłumaczyć za pomocą Google-Tłumacza!

Jeżeli w ostatnich dniach  to pilnie robiliście, wiecie napweno że spędziłam świeta wraz z Denise i jej mamą  w przepięknym mieście Istanbul, do którego z pewnością jeszcze wróce!

Oprócz zwiedzania i podziwiania, wybrałyśmy się też oczwiście na shopping:)

Dzień naszego małego "szaleństwa" wypadł w niedzielę i chociaż Istanbul liczy ponad 13 000 000 milionów ludzi, udało nam się w ten przepełnioną niedzielę dotrzeć do dwóch centrów handlowch: opium i paladium, które znajdują się na azjatyckiej części miasta.
Nasze oczy zaczeły błyszczeć jeszcze mocniej i wyraźniej po ujrzeniu ogromnego napisu: OUTLET!

Jak się pózniej okazało,trwały nasze poszukiwania  dosyć długo, ale przecież wiecie jak to jest: najprostszy przkład to znalezienie odpwiednich jensów- widziecie odpowiednią parę (tak  wam się prznajmniej wydaje) i zabieracie do przmierzalni tylko to jedną jedyną, co jest błędem, bo przy przmierzaniu  okazuję się że coś tu i tam nie tak wygląda jak powinno i cała zabawa zaczna się od nowa- a minutki lecą jedna za drugą.

Nasz wniosek na zakup następnych jeansów czy też jakichkolwiek innych spodni: zabierać z wieszaka odrazu dwa albo trzy różne rozmiary żeby oszczedzić czasu i oczwiście nerwów.




Po trzech czy też może czterech godzinach postanowiłśmy zrobić małą przerwę ale tylko na mrożoną kawę w Starbucksie, bo na kolację byłśmy (jak każdego wieczora) zaproszone do przemiłej cioci Denise, ktróra codziennie gotowała tradycyjne tureckie potrawy.  Nasza przerwa była naprawdę krótka, ale to nie było dla nas problemem-bardziej martwiłśmy się o to czy zdążymy wszstko poskreślać z naszych list i punktualnie dotrzeć na kolację! 

Na szeście udało nam się  znaleźć wiele ciekawych rzeczy. Ja na przykład szukałam od dłuższego czasu szerokiego, ciemno-różowgo paska do mojej nowej sukienki, który oczwiście znalazłam. Sukienkę i pasek możecie tutaj zobaczyć. Pozatym znalazłyśmy obydwie jeansy, które pasują jak ulał. Godziny przymierzania jednak się opłacały.

Istanbul i shopping - tak, ale nigdy więcej w niedzielę!
Do następnego poniedziałku:)


Keine Kommentare: